| Xine wydała z siebie ryk wściekłości, od którego straciła dech w piersiach. Stała na szeroko rozstawionych nogach przed jedną z wielu grubych kolumn, rozstawionych w okręgu. W dłoni dzierżyła masywny, długi i szeroki miecz i właśnie łapała oddech po tym, jak nim zaatakowała kolumnę. Miał wdzięczną, złotą barwę, z ciemnymi zawijasami i dużym, okrągłym rubinem tuż pod rękojeścią. Nigdy się nie szczerbił, czego nie dało się powiedzieć o jego ofierze, która mogła w każdej chwili się zawalić. Dwór był zawieszony w powietrzu; nie miał ścian. Białe chmury lawirowały wokół jego krańców, jakby go omijając. Wszystko zdobiły jasne kamienie, fakturą podobne do piaskowca. Tylko tarczę w centrum, która pokazywała mapę świata i mogła przybliżyć i oddalić każdy na niej punkt, otaczały szare marmury. Z nich wykonane również były surowe, kanciaste siedziska przypominające trony, na których bogowie zawsze zasiadali. Pewnie kłóciliby się w nieskończoność, gdyby nie ten niski standard siedzeń. Gdyby podszedł do nich człowiek, pewnie nawet nie wychyliłby nosa zza podłokietnika. Wszystko tutaj miało monstrualne rozmiary, napawające śmiertelne istoty grozą i szacunkiem. Bogini wojny nie obchodził jednak wygląd dworu. Czekała na swoje rodzeństwo od wieków (jak jej się zdawało) i miała już tego dosyć, tak jak i uderzania w przeciwnika, który nawet nie mógł sparować ciosu. Schowała miecz w pochwę na plecach i odgarnęła z oczu swoje włosy barwy kakao. Cienkie pasma zakręciły jej się na końcach, czego bardzo nie lubiła. To dodatkowo psuło jej humor. Przetarła oczy szkarłatne jak krew, którą przelewa, gdy wpadły do nich słone krople potu. Naprawdę kawał czasu już na nich czekała. Rozejrzała się wokół, uważnie lustrując niebo, choć wiedziała, że przecież nie przylecą jak jakieś wróżki. Xine nienawidziła tych wrednych, małych stworzonek o słodkich twarzyczkach. Za to uwielbiała je deptać, kiedy schodziła do Shillien. Nie, jej rodzeństwo pojawi się bezszelestnie. Bez żadnego świstu, huku czy wybuchu. Odwróciła się, słysząc pojedynczy krok. W końcu.
|